Kilka osób, biegających w jedną i drugą stronę. Płukanie żołądka na wszeli możliwy sposób, próby odzyskania pulsu, oddechu, wreszcie decyzja podłączenia go pod maszynę. Wciąż brak reakcji, Earl zwyczajnie sam nie oddychał. Badania, cichy płacz, niewygodne pytania i poddenerwowanie. Dużo kosztowało ich, by zachować go chociażby w takiej "postaci". Mija dzień.. drugi, trzeci. Przywódca schronu odwiedza byłego partnera. Siada na stołku i wpatruje się w niego, walcząc z demonami w środku. Widać, że to wszystko go przytłacza. Dzień później, blondyna odwiedza Clive, jego podopieczny. Widząc nieprzytomnego ojca, wybucha niekontrolowanym płaczem. Powtarza imię ojca, przytulając się do jego ręki. Maxwell ku zdziwieniu samemu sobie, bierze go na kolana i wtula w siebie. To pierwszy raz, kiedy okazuje mu ciepło, więc na początku jest im dosyć dziwnie, jednak zapłakane dziecko wreszcie przytula się do niego mocno, szlochając. Moczy mu koszulkę przez następną godzinę. Kto by się spodziewał, że ten sam pewny siebie blondyn zrobi coś takiego.. po dzieciaka przyszła opiekunka, ale nawet wtedy Sparda nie miał zamiaru oddawać go w ręce dziewczyny, wręcz przeciwnie, wtulił w siebie mocniej. Gdyby Hopper mógł to zobaczyć.. mija następny dzień.
- Jesteśmy dobrej pomyśli - brunet powiedział, siadając na stołku obok przywódcy. Patrzył na twarz Earla oraz wolno poruszającą się klatkę piersiową. Czuł, że cała ta zabawa w kotka i myszkę zaczyna go przerastać. - Chcę porozmawiać o Earlu i tobie.
Mężczyzna zdawał się być głuchy na jego wypowiedź, jednak po chwili jakby "wybudził się z transu" i spojrzał na doktora. Ten jednak utrzymał spojrzenie skierowane prosto na zamknięte oczy blondyna.
- Nie wiedziałem, że robi sobie krzywdę - powiedział cicho, bo słowa dławiły go, zatrzymując się w gardle. Wyciągnął rękę i objął skalaną dłoń blondyna. - Gdybym wiedział, dawno poszedłbym do ciebie. Nie będę udawać, kocham go. Chciałem, żeby i on pokochał mnie. Wtedy.. gdy się kochaliśmy, nie byłem aż tak pijany. Chciałem tego. Maxwell, nie wiem co czujesz gdy Earl okazuje ci miłość, ale doskonale wiem, że ja wtedy tracę zmysły. Tylko, że on.. kocha ciebie. To nigdy się nie zmieni. Ranisz go i odpychasz, robisz rzeczy, które go denerwują a on i tak..
- I tak..?- spytał.
- A on i tak wraca do ciebie.. - drugi mężczyzna westchnął i przeniósł wzrok na przywódcę. - Nie zrobił tego przeze mnie, przez dziecko czy to w jakich czasach żyjemy.. zrobił to, bo czuł się jak gówno. Przez ciebie. Nie znoszę twojej osoby i chetnie bym ci teraz przywalił, ale znając życie, gdyby to widział, pociąłby mnie nożem do masła. Widziałem też.. że zajmujesz się jego dzieciakiem. Clive dużo dla niego znaczy. To dobra taktyka. Chcę żebyś miał na uwadze, że jak wybudzi się ze śpiączki, będzie w okropnym stanie i jeśli na prawdę ci zależy, już teraz zdecyduj, czy jesteś w stanie się nim zająć jak partner, czy.. czy ja powinienem próbować.
- On mnie jeszcze w ogóle kocha..? - oparł się o krzesło.
- Gdyby nie kochał, nie próbowałby się zabić.
Maxwell ukrył swoją twarz w dłoniach, biorąc cholernie głeboki wdech. Chwile później oparł dłoń na swojej piersi. Brunet widząc, jak młodszy reaguje, postanowił zaufać mu ten ostatni raz. Wstał, oparł dłoń na jego ramieniu i poklepał. Musiał powiedzieć mu coś jeszcze.
- Jest też możliwość, że nigdy się nie obudzi - to też z trudnością przeszło mu przez gardło. Z bólem w sercu odszedł, zostawiając go samego. Młody przywódca zatrząsł się, zsuwając się tym samym na podłogę, kilkanaście łez, raz za razem zaczęły spływać po jego policzach.
Być może słowa James'a miały przewidzieć przyszłość, tą prawdziwą, jakiej powinni oczekiwać. Dzień mijał za dniem, ale nic się nie zmieniało. Każdy przychodził i wychodził, patrzyli na Earl'a, ale w pewnym momencie przestali. Stał się tylko martwym ciałem leżącym na łóżku szpitalnym, zabierającym prąd, leki i wodę, oraz czas medyków. Wiele ludzi niestety właśnie tak o nim myślało. Niektórzy kwestionowali też Spardę, który odwiedzał blondyna prawie codziennie. Ale kiedy minął trzeci tydzień, Ashworth musiał podjąć decyzję. Kiedy przywódca siedział przy łóżku Earl'a, ten podszedł i kucnął przy nim, będąc wyjątkowo delikatnym w słowach.
- Panie Maxwell'u.. czekaliśmy bardzo długo.. - zaczął, kładąc dłoń na jego kolanie. - Uważam, że to już czas. Earl się nie wybudzi. Cały oddział jednogłośnie zdecydował o odłączeniu go od aparatury, potrzebujemy tylko pana podpis..
- Nie dam wam tego podpisu- warknął. - Mam gdzieś wasze zdanie, nie zapominajcie, że ja mam tu ostatnie słowo do powiedzenia.
- Ale.. nasze zdanie jest oparte na badaniach i procencie prawdopodobieństwa.. nie odłączając go, nic pan nie wskóra.. proszę to zrobić dla swojego dobrego imienia, póki ma pan czas.
- Nie zezwalam- wstał, spoglądając na niego z poważnym wyrazem twarzy. - Zakazuje wam, nie będę powtarzał się dwa razy.
- Earl by tego chciał, Sparda - James również wstał, wzdychając. - Rozumiem, że wziąłeś sobie do serca to co mówiłem wcześniej, ale jest jak jest..
- Moja cierpliwość do was się kończy, a na prawdę nie lubie kiedy nad sobą nie panuje - młodszy oparł dłoń na swoim biodrze.
- Max, Hopper jest warzywkiem, nie możesz trzymać go tutaj bez powodu, ludzie plotkują, a ja nie mogę już z tym nic zrobić.. proszę, podpisz te papiery i pozwól nam go odłączyć, zanim wszyscy się zbuntują i zrobimy to bez podpisu.
Maxwell spoglądał na niego kilka chwil, aby później bezradnie wyciągnąć dłoń w jego stronę. Widząc to, James bez namysłu wyjął z teczki kilka kartek i podał w jego stronę, prosto do rąk, czekając w ciszy. Przywódca, przysiadł na krześle wyciągając długopis. Jednak.. zamiast podpisu, kartki zostały podarte na malutkie kawałeczki, potem zgniecione w jedną kulke i wrzucone do resztek zupy z wczoraj.. albo przedwczoraj.
- Sparda..
- Wyjdź - warknął w jego stronę. Brunet także stracił cierpliwość. Fuknął i opuścił klinikę, zostawiając przywódcę. Jemu też nie było łatwo, ale przecież nie będzie się oszukiwał.. Max usiadł z powrotem i przetarł twarz, opierając czoło o otwarte dłonie. Jego wzrok sięgał płasko leżącej ręki chłopaka. - Earl..?
Był pewien, że mu się zdawało. Ale kiedy przyjrzał się, zauważył, że palce starszego lekko drgają co chwile, jakby próbował nimi poruszyć. Widząc to, szybko zawołał medyków. Został wyprowadzony, nie bez kłótni, ale w końcu skończył na korytarzu, chodząc w te i we wte, czekając na wyniki.. i kilka godzin później, wpuszczono go do środka. Earl siedział, oparty o poduszki, z bandażem wokół szyi, patrząc się przed siebie pustym wzrokiem. Nie zwrócił uwagi na zbliżającego się do łóżka Maxwell'a..
| bum |
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz