Dupek miał po części rację, ale nie miałem zamiaru aż tak mu schlebiać. Mimo wszystko, przerwał moją wypowiedź na temat naszej relacji.. więc będę musiał porozmawiać o tym innym razem. Parsknąłem lekko i pochyliłem się jeszcze bardziej, prawie dotykając ustami jego warg.
- Może.. - wymruczałem i przycisnąłem krocze do jego, poruszając biodrami powoli, ale mocno. Z początku otworzyłem jedynie usta, delikatnie, nie wydając dźwięków, ale ciche posapywanie Maksa sprawiło, że strasznie się podnieciłem. Nie tylko z resztą to co z siebie wydawał, jego słodki wyraz twarzy i reakcja wyczuwalna w spodniach robiły swoje. Zacząłem cicho pojękiwać, robiąc biodrami gwałtowniejsze ruchy, po czym wplotłem palce w jego włosy i pocałowałem go głęboko, ruszając się szybciej. Ah, kurwa.. to było takie przyjemne. W ostatniej chwili powstrzymałem się i przestałem ruszać. Odsunąłem się od niego, próbując opanować szybki oddech i zsunąłem się z jego nóg, przykrywając od razu kołdrą, a jego poklepałem po brzuchu śmiejąc się cicho na wdechu.
- Lepiej wracaj do pokoju póki nikt nie chodzi korytarzem.. - sięgnąłem do jego krocza dłonią i przejechałem po nim palcami przez materiał podni, niby to zwracając uwagę na oczywiste wybrzuszenie. - ..chyba, że chcesz wszystkim pokazać, jak duży się robi kiedy..
- ..idę - urwał mi w połowie zdania i speszony wstał, poprawiając ciuchy. Dawno się tak głupio nie uśmiechałem. Posłał mi jeszcze jedno spojrzenie, po czym ruszył do wyjścia, a kiedy zniknął za drzwiami, odwróciłem się na plecy i zakryłem ramieniem twarz. Cholera, u mnie w spodniach lepiej nie było. Próbując zignorować powstanie w portkach sięgnąłem po wodę w butelce i napiłem się. Potem zwyczajnie poszedłem spać.
W klinice leżałem jeszcze dwa dni. Normalnie, trzymaliby mnie tutaj dłużej, ale zapewniłem ich, że dobrze się czuję. Jedyne czym suszyli mi głowę to abym jadł porządne posiłki, do końca i systematycznie. Nie oponowałem, w końcu zależało mi na wyjściu. Pierw udałem się do swojego pokoju, wziąłem prysznic i ubrałem normalne ciuchy, a potem poszedłem zjeść śniadanie. Na przywitanie ujrzałem czuprynę chłopaka, który obrócił sobie mnie dookoła palca. Z uśmiechem pochwaliłem się, że już mnie wypuścili i zabrałem swoją tackę, idąc do stolika. Ku mojemu zdziwieniu, poszedł za mną i usiadł obok mnie, więc mogliśmy wspólnie wszamać jajecznice z jajek w proszku, rozmawiając głównie o sprawach takich jak praca i to, czy zamierzam od razu brać się do roboty. Chciał, żebym sobie jeszcze odpuścił, ale koniec końców pozwolił mi wrócić do kliniki od nazajutrz. Zadowolony odniosłem z nim talerze i gdy wyszliśmy z jadalni, zatrzymałem go jeszcze na chwilę. Ah, gdybym tylko mógł go przytulić.. ale to zbyt ryzykowne. Tutaj jest dużo ludzi.
- Masz wolny wieczór? - zapytałem ciekawsko, posyłając mu uśmieszek. Zamyślił się na chwilę i uniósł brew.
- Możliwe..
- Więc na mnie czekaj - ugryzłem się w dolną wargę i poklepałem go po ramieniu, idąc do windy. Miałem nadzieję, że podziela moją chęć na spędzenie ze sobą więcej czasu. Nie byliśmy ze sobą w związku, ale ta akcja z łóżka szpitalnego siedziała mi w głowie przez cały czas. Reszte dnia spędziłem z Clive'm, wynagradzając mu to, że tyle czasu byłem nieobecny, albo chory. Bawiliśmy się, oglądaliśmy.. opowiadałem mu wszystkie śmieszne sytuacje z mojego dzieciństwa. Lubił gdy to robiłem. Późnego wieczora, zabrałem śpiącego malucha do Riri na dół i pozwoliłem jej się nim zająć. Ja za to z szybko bijącym sercem zszedłem po schodach, potem windą w dół aż dotarłem na piętro z pokojem przywódcy. Kurwa.. stresowałem się, ale też nie mogłem doczekać. Powoli uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, zamykając je za sobą. Siedział przy biurku nad papierami, ale gdy tylko wszedłem, wstał i obszedł mebel. Posłałem mu niewinny uśmiech i z tyłu dłońmi zamknąłem drzwi na klucz, podchodząc do Maxwell'a.
- Jak ci idzie z pracą? - zapytałem, ale tak na prawdę, nie obchodziło mnie to wtedy. Gdy zaczął odpowiadać, objąłem go za szyję i pocałowałem namiętnie i powoli, co szybko przerodziło się w walkę o dominację w pocałunku oraz w urywane oddechy gdy zmienialiśmy strony. Wsunąłem język do jego ust i złączyłem z jego, łapiąc za jego koszulkę. Najpierw pozbyłem się jej, a potem on pozbył się mojej. Ku mojemu zaskoczeniu, pierwszy popchał mnie nieco do tyłu i rozpiął spodnie, zsuwając szybko i kładąc dłonie na moich biodrach, czasami zjeżdżając na pośladki. Uśmiechnąłem się kącikiem ust i również pociągnałem jego spodnie w dół, ale razem z bokserkami, a gdy wyprostowywałem się, złapałem go również za przyrodzenie, powracając do pocałunku. Niestety, przerwał go dosyć szybko i zassał się na mojej szyi. Westchnąłem głośno, przylegając do niego bardziej i poruszając dłonią w górę i w dół, drugą przytrzymywałem jego biodro. Pocałunkami schodził niżej, na moją klatkę piersiową i zassał się na moich sutkach, wydobywając ze mnie kolejne sapnięcia. Nie sięgałem już, więc zabrałem ręce do siebie i wplotłem je w jego włosy, pociągając lekko.
- Ah.. Maks.. - wyrwało mi się, gdy jego dłonie wsunęły się pod moje bokserki i zacisnęły na pośladkach. Spojrzałem w dół na klęczącego kochanka i zassałem się na dolnej wardze. Wyglądał tak seksownie. Długo się jednak nie napatrzyłem, bo i moja bielizna opadła na ziemię. Niespodziewanie, mocno przyciągnął mnie do siebie i naparł ciałem na moje, uśmiechając się pod nosem. Nie oponowałem, ciekawy co kombinuje. Złapał mnie pod uda i wymusił, bym podskoczył, dzięki czemu oplotłem nogi wokół jego bioder, a on szybko oparł mnie o ścianę, dociskając jeszcze bardziej. Obiema rękami trzymał mnie, żebym nie spadł, całując ponownie. Wtedy poczułem, jak pochyla nas bardziej i łapie inaczej, a swoim narzędziem napiera na moje wejście. Poczułem się niepewnie, co miało swój powód, bo nie byłem kompletnie do tego przyzwyczajony, a on wsuwał się bez przygotowania.. nie baczył na to jednak i wszedł we mnie dosyć szybko sprawiając, że cały się spiąłem, przylgnąłem do niego i wbiłem paznokcie w jego ramiona boleśnie, wydając z siebie zduszony jęk bólu i przyjemności.
- Pieprzony.. nn'aaah.. kurwa.. - wysapałem. Zaczął poruszać się we mnie, wchodzić na zmianę szybko i wolno, ostro i łagodniej. Myślałem, że oszaleję za każdym razem, gdy uderzał w mój najsłodszy punkt, wyrywając ze mnie cichy krzyk. Pierwszy raz widziałem go tak stanowczego.. podobało mi się, wbrew pozorom. - Maks.. oh boże..
Nie uprzedzając, doszedł we mnie głęboko i jęknął, trzymając nasze spocone ciała blisko siebie. Drżałem cały czerwony i z ulgą przyjąłem, gdy pozwolił moim nogom opaść na ziemię. Złapałem równowagę, pewien, że zrobi sobie przerwę, że może zamienimy się rolami, ale on odwrócił mnie i oparł o ścianę, pociągnął biodra tak, by wygodnie byłoby znowu we mnie wejść i zrobił to, całując moją szyję.. na tym nie poprzestał. Kochaliśmy się tak jeszcze kilka razy, kończąc w łóżku. Byłem wyczerpany i czułem się, jakby mijały godziny.. bo tak było. Skończyliśmy dopiero nad ranem, kładąc się obok siebie. Całe moje ciało bolało, ale byłem tak spełniony, że nie mogłem narzekać. Dopóki nie poczułem, jak jego nasienie wypływa ze mnie lekko, spływając po pośladku.
- Zabiję.. - ale on już dawno smacznie spał. Westchnąłem głębiej, przysunąłem się i objąłem go, składając ostatni całus na jego ramieniu, zanim sam usnąłem.
| umieram |
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz