środa, 6 grudnia 2017

Od Earla cd Maxwella "Nowy start"

Uśmiechnąłem się do siebie lekko rozczulony patrząc jak odchodzi, a gdy zniknął mi z pola widzenia, uśmiech ten opadł, zastąpiony grymasem. Starał się.. czemu nigdy tego nie dostrzegam? Cofnąłem się do jego pokoju i usiadłem na łóżko, przejeżdżając dłonią po materiale kilka razy. Z naszej dwójki, to ja powinienem dorosnąć. Miałem na głowie dziecko i partnera, który potrzebuje dojrzałego mężczyzny, a ja zamiast dawać im to, co powinienem, uchlałem się i przespałem z przyjacielem z pracy.. co to o mnie mówiło? Z ogromnym poczuciem winy wstałem i podszedłem do biurka, unosząc w dłoni batonik, otworzyłem go i ugryzłem. Słodkie.. Maks, przepraszam.
Posłuchałem jego rady i wróciłem do pokoju, pozwalając sobie na lenistwo do końca tego dnia. Leżałem czytając książkę skulony pod kocem i oddawałem się również nic nie robieniu. Dwa dni wolnego.. co innego mógłbym robić? Następnego dnia postanowiłem więc odebrać Clive'a od Ririchiyo i poświęcić mu czas do wieczora. Zaskakująco szybko przyzwyczaił się do nowego środowiska. Opowiadałem mu jak wyglądał świat zanim to wszystko się zdarzyło, graliśmy w gry planszowe i oglądaliśmy film na laptopie który pożyczyłem z laboratorium, gdy chciałem popracować w ciszy. Odwiedziliśmy też strażników, oni również byli niemałą atrakcją dla dziecka. A gdy nastał wieczór, położyłem się z nim spać, zapominając na chwilę o okropieństwie, które zrobiłem swojemu ukochanemu. Moje wolne przedłużyło się o kolejne trzy dni, ponieważ mój żołądek mocno się zapadł i co chwilę wymiotowałem, ale gdy wreszcie mi się polepszyło, od razu wypisałem na papierze dokładny raport i osobiście zaniosłem Maksowi, gdy był w laboratorium. Nie odwiedzał mnie, bo sam miał dużo roboty, ale nie obwiniałem go o to. Tam, niestety, nie mogłem okazać mu żadnej czułości, więc powiedziałem tylko co musiałem i zaciekawiony zaglądałem do pracy innych osób.
- Jak ci lepiej, możesz wrócić do pracy prawda? - zapytał podchodząc do jednego ze stanowisk, które przejąłem i przeglądałem postępy nad wszystkim, za co się zabrali. Odchyliłem szyję i uśmiechnąłem się lekko, ale potem przypomniałem sobie, że.. wciąż nie rozmawiałem z James'em. Niemrawo wyprostowałem się i oparłem głowę na dłoni.
- Taa.. - mruknąłem, po sekundzie wstając i poklepałem ramię Maksa, idąc do wyjścia z laboratorium. Cholera. Nie wiedziałem, co mogę mu powiedzieć.. że przepraszam, ale nie chcę w to brnąć? Że kocham Maxwell'a a on był pomyłką? Wchodząc do kliniki czułem się okropnie. Siedział tam, zajęty pisaniem czegoś w notesie, ale słysząc skrzypienie uniósł na mnie wzrok. Ku mojemu zdziwieniu, od razu ten wzrok spuścił i zmarszczył brwi.
- ..dzień dobry - burknąłem, podchodząc do drugiego biurka, które należało do mnie i jeszcze jednego medyka. Trzy kupki papierów.. ich chyba pogrzało. Co tu się niby takiego działo pod moją nieobecność? Nie mniej jednak, po krótkim przejrzeniu, większość była tylko do zapoznania się, a nie wypełniania. Jednakże.. zachowanie James'a raziło. - Ashworth, na prawdę masz zamiar mnie ignorować?
- To ty znikasz na kilka dni nie mówiąc mi nic, a potem dowiaduje się od twojego kochasia, że robisz sobie wolne.
- James! - syknąłem na niego i wstałem z biurka, podchodząc. Nachyliłem się i zmusiłem go do popatrzenia na mnie. - Rozumiem, że możesz być na mnie zły za to co się stało i jak cie potraktowałem..
- Mało powiedziane! Earl! Ty zachowałeś się tak, jakbym cie zgwałcił!
- Ciszej! - upomniałem go i przetarłem twarz. - Byłem po prostu zły.. przespaliśmy się jak byłem pijany, ja tego nie chciałem.
- Pieprzysz - warknął. - Doskonale wiesz, że tego chciałeś.. sam się na mnie rzucałeś i chętnie jęczałeś--
- MUSISZ?!
- A czy ty musiałeś mnie tak oskarżać?! I wykorzystać? TO TY DO MNIE PRZYSZEDŁEŚ PROSZĄC O CHLANIE! - wstał z miejsca gwałtownie i ruszył do drzwi. Serce mi stanęło w sekundzie, gdy złapał za klamkę.
- James.. gdzie idziesz? - nie odpowiedział mi, po prostu wyszedł. Adrenalina mi skoczyła. Był nieprzewidywalny. Rzuciłem się w stronę drzwi a potem pobiegłem za nim, ale drzwi windy zamknęły mi się przed nosem. Uderzyłem w nie i byłem gotów wpaść w histerię.

| -u- |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy