sobota, 9 grudnia 2017

Od Maxwella cd Earla "Nowy start"

Odkąd Earl wyszedł wtedy z pokoju zrobiłem się dziwnie niespokojny i nieufny wobec ludzi przychodzący do mnie na dyżur. Nie chciałem jeść, ani za bardzo pić. Nie to, że nie chciałem, po prostu nie odczuwałem głodu. Było mi cholernie dziwnie, za każdym razem zbierało mi się na płacz? Pierwszy raz w moim życiu, kiedy tylko mój chłopak..Były? Sam nie wiem, po prostu Earl opuszczał mój pokój, czułem nieprzyjemną gule w gardle. Jak to miał w obowiązku medyka przyszedł raz zmienić bandaże, poźniej jednak robił to za niego James. Owy mężczyzna wydawał się być ostatnio dość szczęśliwy, zwłaszcza kiedy to Earl był u mnie i się za bardzo nie odzywał się na inne tematy niż diagnoza. Miałem tego dosyć, trzeciego dnia, kiedy przyniósł jedzenie ponowiłem manewr. Odsunąłem tackę kręcąc przecząco głową. Stanął trzymając zabandażowane dłonie na wysokości brzucha i spojrzał na mnie, a potem na tackę. 
- Jak chcesz szybciej stanąć na nogi, zacznij jeść - powiedział poprawiając kurtynę dzielącą poszczególne łóżka.
- Czuje się lepiej, po prostu nie jestem głodny.
- Powiedziałeś.. powiedział pan to samo wczoraj pielęgniarce.
P-Pan.. Jaki kurwa pan.. Miałem wrażenie, że nie dosłyszałem. Serce zakuło mnie w piersi dosyć mocno. Drgnąłem biorąc głębszy dech. Spokojnie Maxwell.. tylko nie trać twardej woli..
- No co.. Mam innego powiedzieć, skoro to prawda..?- spytałem spokojnie.
- Nie wchodzi to w zakres moich obowiązków.. - powiedział odwracając wzrok na tackę, a potem na podłogę, zastanawiając się nad czymś dłużej. Wreszcie pokręcił głową i podsunął sobie powoli stołek, siadając przy łóżku, w dłoń zaś wziął łyżkę i wymieszał nią zupę. - Osłabia pan swój organizm, w takim tempie nie wyjdzie pan z łóżka przez następny miesiąc.
- Wyjdę na własne życzenie- westchnąłem
- Pod warunkiem, że będziesz dalej żywy - syknął nagle przełamując barierę "pana" i wstał, zakrywając kurtynę dookoła stacji mojego łóżka. Zanim się zorientowałem, siedział już obok mnie bokiem i pochylał się z łyżką, opierając dłoń obok mojej głowy na poduszce.
- Cofnij się Earl..- mruknąłem
- Cofnę się dopiero, kiedy ten talerz będzie pusty - odwrócił łyżkę i wsunął sobie do buzi, zjadając jej zawartość. Znów nabrał zupy i przysunął do moich ust.
- Zabierz to..- zacisnąłem usta w cienką linijke
- Przestań zachowywać się jak dziecko - zmarszczył brwi.
- Nie zachowuje, po prostu nie chce jeść. Nie jestem głodny- powiedziałem
- Gówno mnie to obchodzi, nie marnuj naszego czasu i otwórz te usta - wysyczał ponownie.
- Skoro uważasz, że marnujesz przy mnie czas.. To po co to wtedy robisz..?- odwróciłem głowe.
Odłożył łyżkę do talerza i pochylił się jeszcze bardziej, patrząc mi w oczy.
- Posłuchaj, tu nie chodzi o nas, tu chodzi o twoje zdrowie.. głodząc się, nic nie wskórasz a już na pewno nikt nie będzie się nad tobą litował jak upadniesz gdzieś i nie podniesiesz się przez tydzień..
Zwiesiłem wzrok, czując jak nieprzyjemne ciepło zalewa moje ciało. A serce przyspieszyło raptownie, co wywołało lekki ból w klatce. Co się ze mną..Earl cofnął się wzdychając. Zaraz wstał, aby spojrzeć na tackę, potem na mnie
- Zjedz chociaż trochę, ludzie zaczną roznosić plotki jakim upartym dzieckiem jesteś i obrócą się przeciwko tobie.
Po wypowiedzeniu ostatnich zdań wyszedł, zostawiając mnie samego.

<Earl?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy