Odwzajemniłem jego uśmiech, unosząc się powoli do pionu. Złapałem delikatnie Earla za rękę, sekundę później, ruszyliśmy powoli w kierunku naszego pokoju. Nie wiem co mną kierowało, nie obawiałem się konsekwencji. Powoli zacząłem czuć tą przyjemną nutę ciepła, zupełnie jak kilka lat temu, podczas związku. Razem wróciliśmy do mojego pokoju, którego zamknąłem na klucz. Tam Earl zaszedł mnie od tyłu, wtulając się w moje plecy. Urocze, cholera jak ja za tym tęskniłem.
- To chyba idziemy.. spać..? - spytałem nieśmiało, kiedy to chłopak ucałował mnie ciepło prosto w usta.
- Na to wygląda- pokiwał głową, ściągając z siebie również koszulkę.
Wskoczył do łóżka, ja po chwili zastanowienia również to uczyniłem. Bliskość drugiej osoby uświadomiła mi tak bardzo, że powinienem już wcześniej szukać szczęścia. Chociaż gdybym to zrobił, pewnie bym teraz ubolewał nad stratą drugiej połówki. Może nawet wtedy nie spotkałbym teraz mojego towarzysza, gdyby nie ta apokalipsa. Teraz powinienem być szczęśliwy, aż do końca moich dni. Dałem mu szanse, mam nadzieje że się na nim nie zawiodę. Earl wtulił się do moich pleców, kiedy tylko znalazłem odpowiednią pozycję.
- Dobranoc- szepnął.
- Kolorowych- odpowiedziałem.
Kraina snów zabrała mnie cholernie szybko w swoje objęcia. Pierwszy raz, udało mi się spać bez większych powikłać, czy koszmarów. Miałem spokojny sen, co nie zdarza się często, jednak miałem ciche podejrzenia do tego, albo kogoś. Kiedy uchyliłem powieki, zorientowałem się po krótszej chwili, że Earla nie ma. Już chciałem się unosić, jednak uświadomiłem sobie, że już jest pewnie na posterunku. No cóż, też muszę się zbierać. Szybko wyskoczyłem z łóżka, ubierając ciuchy. Po drodze narzuciłem bluzę, windą zjechałem do laboratorium. To tutaj czekały mnie dzisiejsze prace, jak codziennie dostałem wyniki, porozmawiali ze mną kilka minut. Cały dzień minął mi dosyć szybko, jednak wieczorem skrzywiłem się trochę, kiedy w moim pokoju nie było Earla. Gdzie on zniknął? Nie wiem, może dłużej został w pracy z doktorkiem. No cóż, pewnie jutro się dowiem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Obudziłem się dopiero następnego dnia, standardowo udałem się na swoje miejsce pracy, gdzie siedziałem do przerwy obiadowej. Kiedy udałem się w stronę stołówki, poczułem nagle czyjeś ramiona oplatające się wokół mojej talii.
- Dzień dobry- usłyszałem po krótkim pocałunku w ucho.
- Earl.. - mruknąłem, spoglądając na niego kątem oka- Gdzieś ty był poprzedniej nocy? - spytałem kiedy mnie puścił. Na szczęście korytarz był pusty.
- Załatwiałem sprawy, oraz prosiłbym Cię o jedną rzecz.
- Jaką - zdziwiłem się, opierając dłonie na biodrach.
- Chciałbym dostać ekipę na poszukiwanie, poza schron- odpowiedział.
- Rozumiem- skinąłem po chwili namysłu- Zaufam Ci, ale tym razem masz czekać. Inaczej.. Nie wiem co Ci zrobię.
< Earl? ty bad boy'u? >
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz