piątek, 1 grudnia 2017

Od Earl'a do Kiyuki'ego i Ririchiyo ,,Postapokalipsa"

Kolejny dzień oblepiony rutyną. Równo o szóstej mój budzik zaczął wybijać melodyjkę, która automatycznie wyrwała mnie ze snu, którego nie pamiętałem już kilka sekund po otworzeniu oczu. Westchnąłem, ostatnio czułem się coraz gorzej. Ashworth mówił, że to przez zapominanie o posiłkach, ale nawet jak jadłem, to od razu chciało mi się wymiotować i traciłem doszczętnie humor. Tym razem jak zwykle, stwierdziłem, że nie odczuwam chęci do jedzenia czegokolwiek i wybrałem się prosto na dół po przebraniu z piżam. Powitałem ochronę, podbiłem kartę, a potem zakręciłem do windy, wybierając się do łazienki. W drodze powrotnej wpadłem na przyjaciela, który zaspany właśnie wychodził z windy, też zmierzając do łazienki. Zatrzymałem go na chwilę.
- Jak się czujesz? - zapytałem dotykając jego czoła i uśmiechnąłem się lekko. Bardzo długo wczoraj pracował, spać położył się dosłownie trzy godziny temu, więc nie dziwiło mnie, że miał trochę ciepłe czoło i wory pod oczami. Wzruszył ramionami.
- Bywało, k*rwa, lepiej - wymamrotał i po krótkim poczochraniu moich włosów, wszedł do łazienki. Pokręciłem głową, cały on. Na dzisiaj nie miałem nic zaplanowane, więc wybrałem się na parter i usiadłem na kanapie w pomieszczeniu odgrodzonym od ,,wejścia", łapiąc za książkę i zagłębiłem się w lekturze. Przynajmniej do czasu. Wczułem się w bardzo ciekawe Choroby i Ich Rozpoznawanie na przynajmniej półtorej godziny, zanim usłyszałem huk i brama powoli została otwarta. Zaciekawiony wyjrzałem zza drzwi i wpatrywałem się, jak do środka wchodzi białowłosy chłopak z nieprzytomną dziewczyną na rękach. Zamrugałem i rzuciłem się w ich stronę, odsuwając ochronę z karabinami, po czym odebrałem nieznajomą z rąk faceta.
- Co się stało - zadałem pytanie, kładąc ją na ziemi i szybko sprawdziłem podstawowe rzeczy; czy oddycha, czy jest gdzieś ranna i czy ma jakieś złamanie. Na pierwszy rzut oka wyglądała po prostu na zziębniętą. Nie czekając na wyjaśnienia, kazałem żołnierzom zająć się przeszukaniem nowego, a sam zabrałem młodą na piętro wyżej, do mini kliniki, a tam wołając jednego z kumpli-po-fachu, obłożyliśmy ją kocami oraz podaliśmy kroplówkę. Pomocniczo pielęgniarka pocierała jej dłonie, by przywrócić krążenie. Gdy upewniłem się, że nowicjuszce nie zagraża śmierć, wyszedłem z kliniki i udałem się na dół. Tam, już obszukany białowłosy, rozmawiał z jednym ze strażników, pewnie objaśniając, jak się tu znalazł. Normalnie, wysłali by go do przywódcy, ale żeby oszczędzić mu zachodu, sam podszedłem i przerwałem im rozmowę.
- Idziesz ze mną, wyjaśnisz wszystko w klinice, chce mieć was oboje na widoku gdyby się obudziła - rozkazałem. Następnie wcześniejszą drogą, udałem się do windy, a on podążył za mną. Nie odzywał się, ale to pewnie dlatego, że nie wiedział, czy może. No cóż, na początku nie mogę mu ufać, ani on mnie. Nie wie czy jestem groźny, ani ja nie wiem, jakie mają intencje. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia, gdzie znajdywała się dziewczyna, a tam posadziłem go na jednym z krzeseł, przysuwając sobie drugie. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Założyłem nogę na nogę, poprawiając fartuch i skrzyżowałem ręce na piersi.
- Po pierwsze, opowiedz dokładnie jakim cudem się tu dostaliście i skąd usłyszeliście przekaz.. po drugie, opowiedz coś o sobie i o niej, jak nic nie wiesz, to..
Oboje spojrzeliśmy w bok słysząc ciche zawodzenie. Dziewczyna, widocznie obudzona ciepłem, powoli przekręciła się na bok.

| wyyy : P |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy