sobota, 9 grudnia 2017

Od Earla cd Maxwella "Nowy start"

Pytania które zadawał zaczynały mnie irytować. Sam fakt, że do czegokolwiek miałem się przyznawać był dla mnie upokarzający i ujmujący. Czułem wstyd i żałowałem, że znowu coś psułem. Byłem takim cholernym przegrywem, że to zaczynało mnie boleć. Po wyjściu od razu ruszyłem do łazienek i zamknąłem się w kabinie nagi, pozwalając ciepłym strumieniom wody powoli masować moje zmęczone ciało. Odkąd go postrzelono, nie potrafiłem się porządnie wyspać. Po dłuższym czasie wyszedłem z kabiny i wytarłem się, ubierając szlafrok, po czym udałem się do pokoju. Byłem pewien, że gdy znajdę się u siebie, poczuje się sennie i odlecę, ale po przebraniu.. nie było mowy o spaniu. Próbowałem ponad dwie godziny. Kiedy któryś raz z rzędu odwróciłem się na drugi bok, wkurzony wstałem i pełen myśli o ukochanym ruszyłem z powrotem do kliniki. Zapalone.. czyli nie spał. Wszedłem po cichu i zbliżyłem się. Chciał coś powiedzieć, ale gwałtownie go uciszyłem.
- nic nie mów.
Bez zbędnego tłumaczenia wziąłem jeden z długopisów i złapałem za kartki papieru. Było tego tak wiele.. przemęczał się. Nie powinien być jedyną osobą która tego dogląda. Nie wiem ile raportów przerobiłem, zanim tęsknota wygrała z chęcią uproszczenia jego obowiązku. Odłożyłem to wszystko i położyłem się na końcówce łóżka, aby go nie dotykać, po czym zjechałem dłonią w dół i odnalazłem jego. Splotłem je ze sobą. Popatrzył na mnie, a ja patrzyłem głęboko w jego oczy.
Uśmiechnąłem się lekko i pochyliłem, cmokając jego usta. Byłem taki szczęśliwy, że to przeżył.. szkoda tylko, że nie umiałem tego lepiej okazać. Już trzy dni później nasze stosunki zaczęły się pogarszać. I to z mojej winy. Nie ważne ile razy powtarzałem mu, że ma odpoczywać, ten dalej zachowywał się, jakbym w ogóle tego nie mówił. Tego dnia.. nie wytrzymałem. Widząc go siedzącego nad papierami wszedłem do kliniki i po przebraniu się w ciuchy robocze, opadłem na stołek, gapiąc się na niego.
- Miałeś nie pracować - upomniałem się. Posłał mi krótkie spojrzenie które bardzo mocno pokazało mi, gdzie ma moją opinie na ten temat.
- Muszę - odparł tylko. Prychnąłem. Może wstałem lewą nogą, a może po prostu nic mnie przeszłość nie nauczyła. Uśmiechnąłem się wrednie.
- Bardziej zależy ci na pracy niż na mnie, tak? - zapytałem wprost.
- Nie pleć bzdur.. - mruknął obojętnie, machając dłonią. Zmarszczyłem brwi. - Po prostu muszę wykonywać swoje obowiązki.
- Odkąd się obudziłeś powtarzam ci, że masz odpoczywać, leżeć, a ty mnie ignorujesz.. jakbym gadał do słupa. Do ciebie nie dociera, że to poważna rana. Jako ktoś kto cie cholernie kocha, chcę żebyś zostawił to wszystko i oddał pracę komuś innemu, przynajmniej dopóki się nie zagoi..
- Nikt nie umie podjąć się tego zadania.
- Na pewno jest ktoś kto da radę..
- Nie ma, dlatego robię to wszystko sam - przymknął oczy. Teraz unikał mojego spojrzenia.. albo zwyczajnie miał mnie dość. Nie chciałem brnąć w to dalej, ale..
- Wiesz.. może to głupie z mojej strony.. ale nie chcę patrzeć, jak potem cierpisz i rana goi się dłużej.. Maks. Jeśli ci na mnie zależy, odstawisz robotę. To moje ultimatum - zacisnąłem pięści. Otworzył oczy zdziwiony i wreszcie popatrzył na mnie, niedowierzając.
- C-co? Earl, nie szantażuj mnie, nawet nie próbuj - wymamrotał.
- Nie chcę, ale nie dajesz mi wyboru - westchnąłem ciężko, pocierając dłoń poranionymi palcami, odrapanymi ze stresu. - Albo to, albo..
Nie dokończyłem. A on nie odpowiedział. Odwrócił twarz i znowu na mnie nie patrzył. Jakby nawet nie chciał się nad tym zastanawiać. Jakby już wybrał. A ja i mój wybuchowy charakter wzięliśmy to sobie prosto do serca. Pokiwałem i parsknąłem.
- A więc jednak.. jestem dla ciebie tylko drogim kochankiem, a nie partnerem - wyszeptałem. - Zajebiście udajesz, że cie przejmuję gdy chodzi o małe rzeczy, Sparda.
Wstałem gwałtownie i wyszedłem z kliniki. To.. wbiło gwóźdź do trumny. Oboje zachowywaliśmy się.. jakby drugi nie istniał. Ja pracowałem i robiłem co do mnie należy, a jedyny czas kiedy go widziałem, cóż. Patrzył w ścianę. Nawet on nie chciał mnie widzieć.
Ale tym razem nie miałem zamiaru dawać temu drugiej szansy. Za bardzo zabolało mnie to jak zareagował..

| ehu nie słuchaj, na pewno da sie to naprawić |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy