- Jak zawsze..- westchnął Earl, opierając się o moje biurko - Możesz przejrzeć je później. nigdzie Ci przecież nie uciekną, a jedzenie już tak. Wystygnie Ci, a wtedy smakuje to jeszcze gorzej niż ciepłe.
Chcąc nie chcąc musiałem się oderwać, miał chłopak racje. To coś z puszek było najgorsze, już zwierzęta w tych czasach miały lepiej niż my. W takie dni często wspominałem ciepłe posiłki mojej mamy, czy też ojca. Zawsze były one przygotowywane z miłością, praktycznie wszystko znikało w jeden dzień, także na drugi nie warto było się łudzić, że jednak są jeszcze gdzieś resztki. Tęskniłem za nimi, bardzo.
- No dobrze - skinąłem po chwili, odkładając wszystko na bok- Pójdziemy do stołówki i weźmiemy coś na wynos prosto do mojego pokoju, co ty na to?
- Jak dla mnie spoko - ożywił się momentalnie, unosząc się z krzesła- Przyda Ci się przerwa, mnie zresztą też. Zasłużyliśmy sobie na nią.
- Ah tak? - spojrzałem na chłopaka, wstając z krzesła.
- Tak - powiedział. Zaraz był obok mnie.
- No dobrze wierzę Ci - zaśmiałem się cicho, opierając dłoń na jego głowie. Po chwili pogłaskałem go delikatnie- Mam nadzieje, że dzisiaj będzie coś dobrego.. Mam powoli dosyć tej zupy w puszkach.. W sumie to też nie mogę być wybredny- cofnąłem dłoń .
- No więc właśnie, ciesz się że w ogóle masz coś w ustach.. - prychnął dla zabawy.
- Oj uwierz, miałem w ustach lepsze rzeczy, o wiele.. - założyłem ręce za głowę.
- No proszę- Spojrzał na mnie.
- Mama gotowała najlepiej- wyjaśniłem- Wszystko co robiła, smakowało tak cholernie dobrze, że grzechem było przejść obok tego wszystkiego obojętnie. Tęsknie za jej kuchnią, za tą ojca w sumie też, ale nie dorównywała tej matczynej- westchnąłem cicho, kiedy wyszliśmy razem na korytarz, prowadzący do windy- Ciekawe, czy jeszcze żyją.. Może udało im się gdzieś schować, tylko pytanie czy mają dosyć jedzenia, żeby przetrwać.
- Każdy tęskni za swoimi rodzicami- skinął Earl- Moi zostali w Ameryce.
- Ouh.. -mruknąłem kiedy to weszliśmy do windy- Moi co prawda zaginęli tutaj w Japonii, wcześniej mieszkaliśmy w Anglii, ale po moim urodzeniu postanowili, że się wyprowadzimy, bo też dostali nową pracę- nacisnąłem odpowiedni guzik-A dokładniej dostali się tutaj, jako naukowcy. Niestety pewnego wieczoru wyszli, bo mieli wolne. Od tego czasu ich nie widziałem.
-Rozumiem.. -skinął Earl.
-Ale hej, dalej mam nadzieje, gdyby nie to może nie dostałbym tego bodźca, który przyprowadził mnie tutaj, nie spotkałbym Ciebie, i innych wspaniałych ludzi. Każda decyzja ma swoje plusy jak i minusy - powiedziałem, kiedy winda stanęła na odpowiednim pietrze.
Szybko wysiedliśmy, kierując się do kuchni. Moje modły zostały chyba wysłuchane, nie było zupy, tylko chili com care, moja mama robiła to dosyć często.
-No to chyba masz dziś szczęście- zauważył mój towarzysz- Coś innego niż zupa.
-Bóg mnie chyba jednak trochę kocha-zaśmiałem się, biorąc porcje dla dwóch osób- Chodź, pójdziemy do mnie- podałem mu talerz.
Mężczyzna tylko skinął, zaraz ruszyliśmy w drogę powrotną, prosto do mojego „królestwa” w czterech ścianach. Tam zasiedliśmy sobie wygodnie ja łóżku, zajadając się czymś ciepłym i opowiadając sobie różne rzeczy na swój temat.
-No proszę- Skinąłem - w sumie to dobrze mieć jakiegoś kamrata obok, czworonogi sprawdzałaby się najlepiej.
-Dlatego wole psy od kotów- uśmiechnął się.
-Fakt, te kurwie są tylko wredne, a psy są przyjacielskie i oddane. Gdybym owego raz spotkał, to postarałbym się go tutaj przynieść, jeśli jednak byłby agresywny i nie chciał dać się dotknąć, to bym go narysował.
-Malujesz?- przekręcił głowę.
-Bardziej szkicuje, często tak robiłem kiedy nie chciało mi się szukać nowej pracy.
-Huh? - Earl zmrużył oczy.
-No..-potarłem kark- Nie jestem typem, który może robić dzień w dzień to samo, więc nie grzałem nigdzie długo miejsca, przez co jakoś wszedłem na drogę szkicowania. Nudziło mi się po prostu, a rodzice zawsze suszyli mi głowę. Zmieniałem miejsce pracy co trzy miesiące.
-Rekordzista- chłopak odstawił swój talerz, aby po chwili wziąć i mój, po czym spojrzał na godzinę- Cholera, późno już. Będę musiał się zbierać.
-Nah- machnąłem dłonią - możesz się dzisiaj przespać u mnie- poklepałem go po głowie.
<Earl?>
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz