Obudził mnie głośny krzyk, oraz jego znaczenie, które kompletnie mnie rozkojarzyło. W jednej sekundzie musiałem zrozumieć, co się właściwie odjebało, a odjebało się wiele. Uniosłem wzrok na mężczyznę, który uśmiechał się widząc moją reakcję.
- Ty pierdolony debilu - syknąłem, ale to szybko zamieniło się w szeroki uśmiech. Wyrwałem się z łóżka i rzuciłem w jego stronę, obejmując go i całując głęboko, a potem po prostu atakowałem go całusami gdzie się da. Mój chichot był słyszalny nawet na korytarzu. Okręciłem się z nim dookoła i już miałem coś mówić, kiedy niespodziewanie, usłyszałem szczeknięcie. Pomyślałem, że coś mi się przesłyszało, ale szczek się powtórzył. Spojrzałem najpierw na karton, a potem powoli przeniosłem wzrok na Maksa.
- Nie..
- Tak - odparł zadowolony. Otworzyłem szeroko oczy i odsunąłem się od niego, podchodząc do łóżka. Drżącymi rękami otworzyłem pudełko i przestałem oddychać, kiedy moim oczom ukazał się mały szczeniak husky. To nie może być prawdziwy.. wyciągnąłem rękę i pogłaskałem zwierzę, a te powąchało mnie niepewnie i zaczęło się łasić. Tyle szczęścia w jednej chwili.. łzy popłynęły mi po policzkach, odnajdując drogę w dół na kołdrę. Obiema rękami podniosłem szczeniaka i przytuliłem do siebie ostrożnie, głaszcząc i tuląc się policzkiem.
- Gdzieś ty go znalazł.. - wyszeptałem podchodząc do ukochanego.
- Długo by opowiadać.. właściwie, sam się przypałętał - wytłumaczył i uniósł dłoń, wycierając jedną z łez która spłynęła mi do brody. Uśmiechnąłem się szerzej.
- Nazwijmy go Ares - zaproponowałem. Miał być moim psem, ale czułem się pewniej nazywając go wspólnie. W końcu.. może tylko sobie tak wmawiałem, ale coraz bardziej czułem, że stajemy się prawdziwą parą, może nawet rodziną. Maks przytaknął i pogłaskał psa.
- Pasuje mu - słysząc to, odłożyłem szczeniaka na podłogę i objąłem Spardę za szyję, patrząc mu w oczy. - Cieszysz się?
- Okropnie - wymruczałem, przysuwając usta do jego warg i pocałowałem go z westchnięciem. Tym razem był to pocałunek głęboki i pełen miłości. Objął mnie w pasie i przysunął do siebie tak, że czuliśmy swoje ciała i ciepło. Robiło się coraz goręcej, kiedy pies zaszczekał. Odwróciłem wzrok i ujrzałem kucającego malucha wprost na koszulkę Maksa, którą ubierałem, gdy dobitnie mi go brakowało. Zaśmiałem się lekko i odsunąłem, łapiąc za spodnie walnięte na krześle, ubrałem je i zacząłem zbierać wszystkie swoje ciuchy razem z brudną koszulką. - Zostań z tym dżentelmenem, zaraz wrócę.
- Mówiłeś do psa? - zadziornie zapytał Maks, ale ja wystawiłem mu język, mówiąc wpierw.
- Mówiłem do ciebie.
Opuściłem pokój i udałem się do pralni, zostawiając tam wszystko, po czym wybrałem się do siebie, by przyprowadzić ze sobą Clive'a. Byłem pewien, że pies strasznie mu się spodoba. Weszliśmy razem do pokoju przywódcy i już na starcie blondynek widząc zwierzątko podbiegł do niego i podniósł, tarmosząc na wszelki możliwy sposób. Uśmiechnięty, stanąłem obok Maksa.
- Maksiu go przyniósł? - zapytał gapiąc się na nas, gdy pies sam wyskoczył z jego rąk i uciekł pod biurko. Maksiu.. zagryzłem wargę próbując się nie śmiać i pokiwałem głową. Na to Clive podbiegł do mojego chłopaka i podskakiwał, chcąc się przytulić, ale zamiast tego stwierdził, że przytuli się do jego brzucha.
- Słodziaki - skomentowałem. - No kochanie, uciekaj do cioci, przywódca musi zjeść obiad.
- Dobrzee.. - wymamrotał. Niedługo później zasiedliśmy wspólnie przy stole w jadalni, gdzie wreszcie mogłem opowiedzieć mu co działo się pod jego nieobecność. Prawde mówiąc.. chciałem jak najszybciej powiedzieć mu wszystko co zrobiłem dobrze, żeby nie był taki zły jak przeczyta raporty o tych mniej dobrych rzeczach. Więc mówiłem to, jak pomogłem naprawić program.. i jak pomogłem w pracy innym osobom.. nie mówiąc nic więcej. Oczywiście, opowiadałem też o tym co działo się ogólnie. Dopóki nie przyszła Hanna..
- Kłamczuchu.. pierwszego dnia zrobiłeś wojnę w łazience.. musiał potem wszystko sprzątać, razem z papierem, który wpadł do ubikacji.
- Haaaannnaaa! Ale to Riri zaczęła! - jęknąłem, nadymając policzki. Uniosła ręce w górę i oddaliła się szybko, a ja zerknąłem delikatnie na twarz Maksa.
- Earl..
- Kochanie.. - posłał mi srogie spojrzenie, ale nie skomentował. Tyle dobrego, nie chciałem dostać opierdolu już na samym początku. Po zjedzeniu wrócił do siebie, zamykając się ze stertą papierów, a ja zabrałem się ze szczeniakiem do pokoju który dzieliłem z młodym i Ririchiyo. Obejrzeliśmy jakąś bajkę, zajadając się popcornem z poprzedniego wieczora, bawiliśmy się, ganialiśmy za szczeniakiem.. ulga którą poczułem gdy wrócił Maks sprawiła, że najmniejsza rzecz dawała mi ogromne szczęścia. Wtem, nadszedł wieczór. Clive dawno usnął w ramionach opiekunki, także bez problemu mogłem pójść na dół. Cicho wszedłem do pokoju chłopaka i zbliżyłem się, uśmiechając.
- Jak ci idzie? - zapytałem i rzuciłem spojrzenie na dwie kolejne sterty raportów. Oh boże, on nigdy tego nie skończy.
- Dobrze.. - westchnął. Przyjrzałem mu się i cofnąłem, padając na łóżko.
- Zrób sobie przerwę - poprosiłem, przeciągając się. - Nie było cie tak długo.. poświęć mi trochę czasu..
- Nie teraz, jak skończe - odpowiedział gburowato. Zmarszczyłem brwi.
- Maks.. nie bądź taki..
- Earl, im szybciej skończe, tym szybciej odpocznę - fuknąłem i położyłem brodę na dłoniach, gapiąc się w ścianę. Minęło kilka minut, zanim zirytowany nie wpadłem na pewien pomysł. Zsunąłem się na podłogę i wszedłem pod jego biurko przepychając się obok jego nogi, na co drgnął i odsunął krzesłem, patrząc na dół.
- Co ty odwalasz?
- Nic, skup się na pracy - wywróciłem oczami. Niepewnie przysunął się z powrotem, co od razu wykorzystałem i z siadu przeniosłem się na kolana, przysuwając go jeszcze bliżej, tak by nogi miał po obu stronach mojego ciała. Uśmiechnąłem się pod nosem i przejechałem dłonią po jego udzie, powoli, w dół.. i w górę, pomiędzy. Udawał, że nic nie czuje, bo pewnie chciał oddać się całkiem pracy. Zadowolony złapałem w dwa palce suwak i powoli odpiąłem, kładąc dłoń na bieliźnie i lekko go potarłem. Jak mi go brakowało przez te półtora tygodnia.. pochyliłem się i chuchnąłem, zamykając usta wciąż na materiale, zaczepiałem językiem, by wyczuwał więcej ciepła i znów położyłem na nim dłoń, poruszając stymulującym gestem. Już miałem robić coś więcej, kiedy do pokoju wszedł jeden ze strażników. Maks spiął się cały, a mnie zamurowało. Dlaczego debil nie zapukał? Hamując nerwy, czekałem chwilę. Zaczął mówić coś o systemie, raportach.. nie chciało mi się dłużej czekać. Bardzo cicho uwolniłem jego kolegę z bokserek i oblizałem usta, którymi przejechałem po całej jego długości.. już był dosyć w formie, ale takie pieszczoty sprawiały, że twardniał jeszcze bardziej. Czując to pod palcami, gdy poruszałem na nim szybko ręką, sam nieźle się podnieciłem. Ah.. ta sytuacja była tak niepoprawna. Maks wydawał się nieźle do tej pory hamować.. z wrednym uśmieszkiem otworzyłem usta i wziąłem go całego w gardło na dłuższą chwilę, a potem mniej i zassałem się na delikatnej główce, sięgając dłonią do swojego krocza. Cholera.. źle się z tym czułem, ale myśl, że ktoś mógł nas przyłapać nieźle mnie nakręcała. Obciągałem mu w tym samym czasie zabawiając ze sobą w ciszy, kiedy facet nareszcie wyszedł. Popchałem więc krzesło do tyłu, wychodząc bardziej spod biurka i wziąłem go sobie jeszcze raz w usta, tym razem nie hamując dźwięków, które powstawały, gdy robiłem to szybko. Poczułem jak kładzie dłoń na mojej głowie. Podoba ci się, co? Nigdy więcej nie zignorujesz mnie dla raportów. Kiedy zatrząsł się wiedziałem, że jest bliski orgazmu, wysunąłem go sobie więc z buzi i szybko dopomogłem ręką, wzdychając gdy część z jego nasienia wylądowała na moich ustach. Oblizałem się i mruknąłem, podnosząc z kolan.
| /// |
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz