poniedziałek, 11 grudnia 2017

Od Earla cd Maxwella "Nowy start"

Spędziłem poza schronem cały tydzień, a może nieco dłużej. Grupa rozbiła mały obóz w jednym z opuszczonych budynków, do którego wracaliśmy po przejściu dłuższych odległości. Podzieliliśmy się na trzy pod-oddziały, w tym mnie nie przytrafił się nikt do towarzystwa, ale to głównie z mojego wyboru i decyzji. Kiedy oni przeczesywali teren na zachód i północ, ja wybrałem wschód. Były to głównie tereny miejskie, uliczki, aleje. Latarka pokazywała mi drogę, śnieg nieprzyjemnie chrupał, wytwarzając echo. Spodziewałem się znalezienia sklepów z odzieżą, spożywczych i takich tam, ale kiedy ujrzałem ten jeden specyficzny sklep.. nie hamowałem wrednego uśmieszku. Sam powrót był dosyć męczący, ale odkąd wziąłem się za trening i pakowanie, mniej się męczyłem. Wpuszczono nas, przywitano, a potem każdy rozszedł się w swoją stronę pisać raport. Tylko nie ja. Udałem się niezwłocznie w kierunky pokoju swojego ukochanego, ale gdy tam go nie znalazłem, wjechałem wyżej.. wyszedłem z windy. Moim oczom ukazała się dwuznaczna sytuacja. Maks trzymał Hannę za ramiona, a ona widocznie speszona powiedziała coś, nagle zbliżając twarz do jego. Był tyłem do mnie, ale to było jak na dłoni podane, że się pocałowali.. jak mi się zdawało. Chrząknąłem i dwójka odsunęła się od siebie. Podszedłem do nich i posłałem Hannie lekki uśmiech, który zaniknął, gdy popatrzyłem na swojego chłopaka.
- Raport zostawię ci na biurku wieczorem.. jesteśmy na dobrej drodze, dlatego postanowiłem zapisać ten sam skład na wyprawę za tydzień - powiedziałem formalnym tonem i skinąłem, odchodząc. Nie przywitałem go pocałunkiem, ani objęciem, co robiłem zazwyczaj. Jego też to zdziwiło. Jak powiedziałem, tak wróciłem do swojego pokoju który wkrótce miałem zmienić i zostałem zaatakowany całusami i przytulasami od synka, który nie mógł nacieszyć się moim widokiem. Uradowało mnie to, ale w głowie wciąż siedziała mi scena z wcześniej.. kiedy jego emocje nieco opadły, usiadł razem ze mną do biurka i wpatrywał się w ruchy mojej dłoni, gdy pisałem raport.
- Tato.. musicie tak za każdym razem? - zmarszczył brwi i nadymał usta. Zerknąłem na niego i uśmiechnąłem lekko, kiwając. - Nudne..
- Ale bardzo ważne, Clive - poczochrałem jego włosy. Musiałem napisać każdą jedną najmniejszą rzecz, oraz opisać zachowanie towarzyszy. Owszem, spisali się na szóstkę, ale musieliśmy popracować nad komunikacją, oraz kondycją niektórych osób. Kiedy skończyłem, niechętnie skorzystałem z prysznica, ubierając się w wygodniejsze ciuchy i już z raportami w dłoni skończyłem pod drzwiami pokoju Maksa. Czy byłem zły? Sam nie wiem. W tamtej chwili czułem zwyczajnie pustkę. Otworzyłem drzwi i zamknąłem za sobą, podchodząc do biurka, gdzie położyłem papiery na boku.
- Już skończyłeś? - zapytał nie oczekując oczywistej odpowiedzi i spojrzał na pierwszą stronę, kiwając. Odłożył na stertę reszty raportów i uniósł na mnie wzrok. - Jesteś zmęczony?
- Zdajesz sobie sprawę, do kogo należysz prawda? - przerwałem tą milutką falę słodkich pytań z jego strony i powoli oparłem dłonie na materiale mahoniowego drewna. Pochyliłem się i zmrużyłem oczy.
- Co ty tak nagle - westchnął wstając. Obszedł biurko i odłożył inne papiery na półkę, z której później zabierał je do laboratorium. Gdy się odwrócił, popchnąłem go na ścianę i przyszpiliłem agresywnie, uderzając dłonią obok jego głowy.
- Nie ma mnie tydzień.. a ty już znajdujesz sobie inną dupę? - syknąłem prosto w jego twarz. - Ty pieprzony lowelasie, a może już ją zaliczyłeś?
- O czym ty mówisz - patrzył na mnie z uniesioną brwią. Zacisnąłem szczękę i wpatrywałem się w tą pewną siebie minę jeszcze chwilę. Wtem, pociągnąłem go na łóżko, popychając by upadł i zbliżyłem się do drzwi, odpinając powoli guziki swojej koszuli. Bez pośpiechu zamknąłem je na klucz i odwróciłem do niego, zsuwając materiał ze swoich ramion, ukazując ładnie zbudowaną klatkę. Patrzył na mnie, wpół leżąc, podpierając się na łokciach. Patrz, patrz. Oglądaj to, co chcesz chuju stracić. Rozpiąłem z wolna zamek od spodni, ale nie zdjąłem ich. Zamiast tego, wszedłem na łóżko i pociągnąłem go do przodu, by usiadł i odchyliłem jego głowę ciągnąc za włosy.
- Przepraszasz? - zapytałem szeptem i przyjrzałem się jego ustom. A on znowu uniósł brwi.
- Earl, Hanna..
- NIE MÓW TERAZ O NIEJ - uniosłem ton i puściłem włosy, łapiąc go za koszulkę i zdjąłem z niego, przyciskając całe ciało do łóżka. Pochyliłem się i ugryzłem go tak mocno w ramię, że prawie pisnął z bólu, próbując mnie odepchać. Ja za to zassałem się na kolejnym punkcie tak mocno, że nie było mowy, by malinka szybko zniknęła z jego szyi. Hah.. to był tylko początek. Złapałem jego ręce i popchałem do góry, przysuwając do pryczy i przytrzymałem jedną dłonią, drugą wyjmując kajdanki.
- Skąd ty--
- Zamknij się - przypiąłem go do pryczy i złapałem za szyję, ściskając. Mógł oddychać, ale było to dosyć trudne. - No co, już ci się nie podoba? Nawet to?
Specjalnie zacząłem ostro ocierać się o niego i poruszać ciałem tak, by wyglądało to jak najseksowniej. Szybko jednak przestałem i oderwałem się od niego, schodząc niżej. Pociągnąłem reszte jego ubioru, zostawiając go całkiem nagiego i przejechałem dłonią po całej długości jego klatki w górę, a potem w dół, obejmując jego *małego* przyjaciela. Ścisnąłem i jego, poruszając dłonią wolno ale tak, by czuł to jak najmocniej.
- Earl.. - sapnął i poruszył się, chcąc przesunąć ręce, ale na nic mu się to zdało. Prychnąłem i pochyliłem się, całując samiutki trzon, a następnie jądra, zagryzając delikatnie i ciągnąc ustami. Niech pozna łaskę pana. Zebrałem nieco śliny w ustach i przejechałem mokrym językiem po całej długości jego przyrodzenia, a potem zassałem się na różowej główce, pomrukując i dawając mu spojrzenia pełne pożądania. Długo się z nim bawić nie musiałem, zanim maluszek zasalutował, stając na baczność. Zadowolony parsknąłem i oblizałem usta, sięgając do drugiej kieszeni i wyjąłem chudą, lecz długą laseczkę ze stali chirurgicznej. Na jej końcu było kółeczko, które miało też małą kuleczkę, z której ciągnął się łańcuszek na kilka centymetrów. Widząc to, widocznie się spiął i zmarszczył brwi, unosząc.
- Nie zamierzasz.. - usiadłem na jego nogach i z prawie sadystycznym uśmiechem złapałem go, przysuwając zabawkę do samej główki. Był mocno naśliniony.. więc szło lepiej, niż się spodziewałem. Maks skrzywił się i wydał z siebie nieokreślony dźwięk, próbując odsunąć biodra, ale ja zwyczajnie dopchałem maleństwo dalej, aby kułeczko było tuż przy główce. Zrobił się cały czerwony i w oczach zebrały mu się łzy.
- Wyjmij to.. - powiedział słabo i zadrżał. Posłałem mu kolejny uśmiech, tym razem słodki i puściłem jego nogi, wracając w górę. Zacząłem całować go po szyi, klatce.. zassałem się na sutkach i przegryzłem je, napawając się jego reakcjami. Wreszcie, zacząłem naznaczać go większą ilością malinek, od szyi po brzuch, a także przyrodzenie, co widocznie go zabolało. Sam sobie na to zasłużył. W jednym momencie popchnąłem jego nogi do góry, by trzymał je tuż przy klatce i przegryzłem wargę na widok tak wypiętego kochanka. Bez zbędnego oczekiwania użyłem języka, do pieszczenia jego ciasnej dziurki. Jego twarz była coraz gorętsza. Wsunąłem język do środka i kilka razy ponawiałem ruch, pomrukując. On również sapał i pojękiwał.
- E-Eeaarl.. - wyrzucił, odchylając głowę. Oh, jak bardzo podobało mi się to, jak mogłem go ukarać. Puściłem go i zszedłem z łóżka, by zdjąć reszte ciuchów, a następnie wróciłem na miejsce.
- Jesteś moją suką, nie zapominaj o tym - powiedziałem głębokim głosem i wszedłem w niego ostro, sam wydając jęk na nagły ucisk na swoim penisie. Był taki gorący i ciasny.. nie bacząc na jego ciche krzyki, jęki i słowa pieprzyłem go jak tylko chciałem, nie zatrzymując się ani na chwilę. Raz na kilka minut podduszałem go, wchodząc jeszcze głębiej i jeszcze mocniej, obijając się jądrami o jego pośladki. Kiedy byłem blisko, specjalnie wsunąłem się do samego końca, dochodząc głęboko w nim. Maks nie był wstanie dojść. Jego całe ciało drżało, kilka łez spłynęło po jego policzkach. Zacisnął dłonie w pięści, spoglądając na mnie błagalnie. Kątem oka zauważyłem, że kajdanki nieźle poraniły jego nadgarstki, najpewniej dlatego, że ciągle próbował się wyrwać. Westchnąłem wciąż zamroczony orgazmem, nie wysuwając się z jego wnętrza.
- Nie myśl sobie, że to mi wystarczyło - zaczesałem włosy do tyłu i odchyliłem się tak, że teraz powoli i spokojnie wchodziłem w niego i wychodziłem. - Cholera.. Maks..
Nie wiem jak długo pieprzyłem go po raz drugi, ale mój partner był już na skraju wyczerpania. Byłem tak blisko.. po raz kolejny skończyłem głęboko w nim i jęknąłem. Chwilę zajęło mi opanowanie drżenia ciała i oddechu.
Maxwell starał się ukryć swoją twarz w ramieniu, już dawno się poddał, nie próbował nawet się wydostać czy wyszarpać. Nie teraz. Wyszedłem z niego i podsunąłem się do góry, łapiąc za kułeczko, po czym pociągnąłem bardzo wolno w górę. Gdy wyszło w całości, część nagromadzonego nasienia pociekła w dół, jednak nie dało mu to ani trochę przyjemności. I tak miało być, rzuciłem ustrojstwo na swoje ciuchy na podłodze i odkułem go, wstając z łóżka. Bez słowa nasunąłem sobie gacie na tyłek razem z koszulą, siadając przy jego biurku i sięgnąłem do kubka z niedokończoną herbatą. Wziąłem łyk i wróciłem do łóżka, wchodząc pod kołdrę, tyłem do niego.
| bumbum |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy