Siedzieliśmy tak dopóki nie postanowiłem tego przerwać. Wziąłem głęboki oddech, spoglądając na chłopaka obojętnym wzrokiem.
- Rób co chcesz, to twoje dziecko. Nie będę się wtrącał, to nie moja broszka - wzruszyłem lekko ramionami, odstawiając praktycznie nietknięte jedzenie. Nie miałem ochoty na dalszy posiłek, jakoś mi się odechciało.
- Może i nie twoja, ale widzę przecież, że obwiniasz dziecko o mój brak czasu, dorośnij - burknął, zaciskając dłoń w pięść.
- Jestem dorosły, po prostu w pewnych kwestiach nie jestem wyrozumiały- sięgnąłem po pliki kartek - Wracam do pracy, czeka mnie dzisiaj trochę roboty. Wprowadzam plany życiowe- podszedłem do drzwi, które otworzyłem.
- Zamierzasz teraz wyjść i wytłumaczyć się pracą zamiast porozmawiać ze mną? W ogóle ci na mnie zależy? - Usłyszałem jego głos, chwile później skrzypienie krzesła.
-Nie wykręcam się, tak tylko przypominam że mam na głowie cały obóz i pracowników, więc pracuję trochę dłużej, z przerwami i w innych godzinach. Co prawda myślałem, że uda nam się zjeść szybciej, ale najwidoczniej się myliłem. I tak zależy mi na tobie inaczej bym w ogóle z tobą nie rozmawiał, czy utrzymywał kontaktu.
- Oczekiwałeś, że zjemy szybciej? To na cholerę ja tu w ogóle przychodziłem, skoro taki zajęty jesteś? A no tak, bo gdybym nie przyszedł, miałbyś do mnie pretensje- przetarł dłonią twarz, zaciskając zęby. Po krótkiej chwili westchnął, po czym zaczął zbierać talerze- Nie chcę się kłócić, ale czasami jesteś pieprzonym egoistą.
- Nie kłócisz się- wzruszyłem ramionami, wychodząc z pokoju. Zostawiłem Earla samego.
Tak oto minęły cztery miesiące, prace nad nowymi rzeczami serio szły bardzo dobrze. Z tego wszystkiego postanowiłem, że zatrudnię kogoś kto będzie doglądał zwierząt. W sumie nowe stanowisko dla osób które pochodzą bardziej z wiejskich miejscowości to był cholernie dobry pomysł, szkoda tylko że nie było on tak dobry jak mój humor ostatnimi czasy. Gdyby ktoś powiedział mi, że dzieciak tak może zakłócić mój spokój to na prawdę bym go wyśmiał, głośno i wyraźnie. Zaczynało to do mnie docierać, że po prostu nie lubiłem dzieci. Wcześniej nie miałem z nimi aż tak dużej styczności, teraz to mogę śmiało powiedzieć, że trzeba trzymać je pod kluczem. Są ciekawskie, buzia im się nigdy nie zamyka, zawsze czegoś chcą.. Ugh, chyba stałem się serio wrażliwy na te sytuację. Po wzięciu głębszego oddechu starałem się skupić na swojej papierkowej robocie, która z dnia na dzień przylatywała wręcz do mojego biura. To wszystko raporty z wypraw, które chciały zdobyć żywe zwierzęta i przy okazji zapasy. Kilka ludzi też by się w sumie przydało, uprawa nie jest łatwą rzeczą, a przydałby nam się ktoś z doświadczeniem. Musiałbym się rozejrzeć, ale pierw facet który dziś dostał swoje miejsce. Ruszyłem korytarzem do odpowiedniego miejsca, zakładając przy tym rece za glowe.
< Earl? >
Menu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz